Na kilka dni przyjechał do mnie nowy rower, Ridley Grifn. W customowym malowaniu i w topowej specyfikacji, wszystko miał „naj”. elektroniczne Shimano GRX, kopkpit aero i piasta Classified, podobno to zabójca przedniej przerzutki, o co chodzi? W skrócie to przekładnia planetarna która zastępuje przednia przerzutkę, pracuje w dwóch trybach, jako napęd jednorzędowy i jako napęd dwurzędowy, oczywiście wszystko sterowane z klamkomanetki, a zlokalizowana jest w tylnej piaście.
Tego rozwiązania byłem bardzo ciekawy i po kilkudniowych testach mówię temu pomysłowi mocne TAK, ale😊 jest małe ale, na drodze do powszechnej szczęśliwości stoi fakt, że jest przeokrutnie droga i tyle w temacie.
Rower, jeździ szybko, jest lekki, a może być lżejszy bo mój miał aluminiowe koła, można zamienić na karbonowe, ma świetne opony Vitorria Terrano Dry 38 mm z beżowym bokiem. Podczas jazdy czuć ze rodowód tego gravela wywodzi się od rowerów szosowych i nieco zapomnianej kategorii Road +. Szybko i zwinnie się zbiera, dynamicznie przyspiesza i fajnie trzyma prędkość, a to wszystko bez względu na to czy jedziesz szosą z ładnym asfaltem, szosą z dziurawym asfaltem czy ostatecznie wpadasz do lasu na szutr, rower tego nie zauważa i cały czas jedzie szybko i komfortowo.
Pozycja na nim jest bliższa pozycji na rowerze szosowym, ja tak lubię bo większość kilometrów jeżdżę jednak na tym typie roweru, ktoś kto szuka bardziej wyprostowanej pozycji proponuje 15 cm podkładek😊
Polecam, jak ktoś chce jeden rower, aby na ustawce robić finisz na „znak” a później uciec do lasu to właśnie ten rower spełni te oczekiwania.
Komentarze
Prześlij komentarz